Dlaczego moje dziecko nie ma motywacji do nauki?

0
908

„Moje dziecko kompletnie nie rozumie, po co trzeba się uczyć. Na samą myśl o szkole wywraca oczami, a do lekcji trzeba zaciągać je siłą. Wszystko jest bez sensu i na wszystko jest czas”.

Takie opinie rodziców i taka postawa dzieci nie jest wyjątkiem. W każdej szkole i w każdej klasie można znaleźć dzieci, które cechuje niechęć, opieszałość i brak zainteresowania. Jednak czy nie jest to zwykły frazes i uogólnienie? Poziom energii i wytrwałość w osiąganiu pozytywnych rezultatów w szkole zależy przede wszystkim od motywów, jakie „popychają” dziecko do działania. Motywacja bowiem to nic innego jak mechanizm, który odpowiedzialny jest nie tylko za uruchomienie i ukierunkowanie pracy dziecka, ale również za podtrzymanie tej pracy do momentu jej zakończenia.

W przypadku dzieci, problemem nie jest całkowity brak motywacji, ponieważ od najmłodszych lat cechuje je głód wiedzy. Wkładają niespożytą energię w odkrywanie mechanizmów działania świata, a samo dążenie do odkrywania tych tajemnic daje im poczucie zadowolenia i satysfakcji. Ich mózgi są tak zaprogramowane, by uczyć się i rozwijać. Zwykle problem pojawia się dopiero wtedy, gdy motywacja dziecka zaczyna być ukierunkowana w niewłaściwym kierunku i jest skierowana na osiąganie zupełnie innych celów niż te, które są społecznie akceptowane.

Rodzice chcą, aby dzieci świadomie podchodziły do nauki: żeby przykładały się do zadań domowych i solidnie opracowywały materiał, który zalicza się na sprawdzianach. Argumenty rodziców są różne. Dla jednych nauka ma być gwarancją lepszej przyszłości i lepszych warunków życia. Inni powtarzają, że nauka sama w sobie powinna być nagrodą, ponieważ poszerza horyzonty. Jeszcze inni tłumaczą, że trzeba się uczyć, bo tak jest od zawsze, że dzieci się uczą a dorośli pracują. Jednak należy zadać sobie pytanie: czy nasze dorosłe spojrzenie na walory edukacji jest w stanie zmotywować czwartoklasistę do pracy?

Nauka jest długim i wymagającym procesem. Uczniowie nie są w stanie określić jej długofalowych rezultatów. Rozumując o wiele prostszymi kategoriami, stawiają znak równości pomiędzy stopniami w szkole, a własnym poczuciem kompetencji oraz poczuciem własnej wartości, przez co większość uczy się dla natychmiastowego zysku (np. oceny) lub w celu uniknięcia kary. Inną charakterystyczną grupą są uczniowie, którzy nie uczą się wcale, aby zmniejszyć poczucie wstydu. Tylko nieliczni uczą się po to, by wiedzieć.

Skupmy się jednak na tych dzieciach, które nie lgną do nauki, a ich motywacja do działania ma na celu podtrzymanie własnego poczucia wartości i kompetencji.

Te dzieci zwykle stosują kilka strategii unikania porażki:

  • Nieudzielanie się – czyli nieuczestniczenie w zajęciach. Metoda ta może objawiać się dwojako. Po pierwsze uczeń może zgłaszać się udając, że chce udzielić odpowiedzi na pytanie nauczyciela, ale jednocześnie mając nadzieję, że nie zostanie poproszony o odpowiedź. Drugi sposób jest bezpieczniejszy i nie naraża na konfrontację. Polega na nieutrzymywaniu kontaktu wzrokowego z nauczycielem lub wręcz na kuleniu się w ławce z nadzieją, że nauczyciel przestanie zauważać ucznia. Ta strategia może prowadzić do opuszczania zajęć w ogóle.
  • Wysiłek pozorny – uczeń zadaje pytania, przybiera odpowiednie miny, przysłuchuje się rozmowie panującej w klasie, lecz zachowanie to nie ma na celu osiągnięcia sukcesu, a jedynie uniknięcie krytyki za brak chęci i zaangażowania.
  • Zwlekanie – polega na odkładaniu do ostatniej chwili momentu rozpoczęcia przygotowania do testu czy sprawdzianu. Ewentualną porażkę można wtedy wytłumaczyć brakiem czasu, natłokiem obowiązków i zadań – odwracając jednocześnie uwagę od własnej niekompetencji, bądź trudności.
  • Szkolna pięta Achillesa – uczeń przyznaje się do jakiejś słabości (nerwowości, napięcia, jąkania) po to, by uniknąć dostrzeżenia znacznie poważniejszych problemów. Strach przed egzaminem i niemożność opanowania napięcia nie podważa własnego poczucia wartości ucznia tak bardzo, jak przyznanie się przed samym sobą, że nie jest się zdolnym do osiągnięcia pożądanych efektów.

 

Co zatem możemy zrobić, aby nasze dziecko było zmotywowane we właściwy sposób?

Po pierwsze, zacznijmy działać już od najmłodszych lat, ponieważ motywacja kształtuje się od pierwszych dni życia dziecka.

Po drugie, starajmy się dostosowywać bodźce motywujące proporcjonalnie do etapu rozwoju naszego dziecka.

Nie jest tajemnicą, że najczęściej wybieramy sposoby najprostsze, które świetnie sprawdzają się od najwcześniejszych lat, a które są oparte na wzmocnieniach zewnętrznych: nagrodach rzeczowych, przywilejach, karach i ograniczeniach. O ile młodsze dzieci na ich podstawie, w sposób pożądany weryfikują swoje zachowanie, o tyle te starsze świetnie się w nich orientują. Rodzice sami wpadają w pułapkę zasady stosowanej przez podopiecznych, tzw. zasady „mini-max”, czyli próby zdobycia maksymalnej liczby nagród, jednocześnie przy minimalnym wkładzie wysiłku w osiągnięcie sukcesu. Nagradzamy w nadziei, że dziecko dostrzeże walory nauki, a tymczasem rozbudzamy przekonanie, że konkretne zadanie jest czynnością trudną i skomplikowaną, bo skoro ktoś chce za nie nagradzać, to znaczy, że nie jest ono warte, aby wykonać je za darmo. Takie nastawienie daje odwrotne efekty niż zamierzone. Nie pobudza wewnętrznej motywacji, na bazie której powinny działać starsze dzieci i dążyć do osiągnięcia własnego zadowolenia oraz satysfakcji, lecz jedynie wspiera „kombinatorstwo” i „cwaniactwo”. Tym samym niewłaściwe stosowanie bodźców może stwarzać warunki do niepowodzenia.

Nie znaczy to, że należy całkowicie zrezygnować ze wzmocnień zewnętrznych. Dobrze jest jednak stosować je naprzemiennie z działaniami mającymi na celu rozbudzanie motywacji wewnętrznej, która nie będzie zależna od czynników materialnych. Oto kilka wskazówek:

– nagradzaj i chwal nie tylko za konkretne osiągnięcia, ale również za wykazywanie starań, próbę stawiania czoła wyzwaniom oraz za ciekawość,

– doceniaj różne umiejętności swojego dziecka – nie tylko np. umiejętność liczenia czy pisania, ale również jego zdolności ruchowe i kinestetyczne, zdolności wizualne czy też przestrzenne,

– nie krytykuj przy dziecku szkoły i nauczycieli,

– pomagaj dziecku, ale nie wyręczaj go,

– nie krytykuj dziecka za niepowodzenia, aby nie rozbudzać w nim motywacji opartej na próbie uniknięcia krytyki i kary,

– staraj się dawać dziecku zadania, z którymi potrafi sobie poradzić, aby nie bało się wyzwań,

– chwal za etapy pracy, a nie tylko za końcowe efekty. Dzięki temu dziecko poczuje, że osiąga drobne sukcesy nawet wtedy, gdy końcowy efekt nie jest w 100% zadowalający,

– staraj się, aby twoje pochwały były zgodne w swej treści słownej i emocjonalnej oraz żeby pochwała nie brzmiała zawsze tak samo,

– rozbudzaj zainteresowanie nauką, pokazując dziecku, że świat wiedzy jest światem barw i niezwykłości, które można opanować za pomocą tego, z czym każde dziecko się rodzi, czyli za pomocą fantazji i wyobraźni,

– poszukuj z dzieckiem wiedzy poza książkami i telewizją. Wzmacniaj proces nauki emocjami i pozytywnymi doświadczeniami.

– pomóż dziecku znaleźć „sposób” na wiedzę. Pamiętaj, że wkuwanie nie zawsze przyniesie dziecku pożądane rezultaty.

Rozbudzanie motywacji to proces długofalowy. Nie zmienimy nastawienia dziecka do nauki z dnia na dzień, ale rozpoczynając dzisiaj, możemy szybciej dostrzec rezultaty, niż w przypadku pozostawienia dziecka samego z naszymi wymaganiami.

 

Bibliografia:

Falko Rheinberg: Psychologia motywacji.. Kraków: Wydawnictwo WAM, 2006

Martin V.Covington, Karen Mannheim Tell, Motywacja do nauki, Gdańsk, GWP, 2004

Katarzyna Mitros, Jak wychować geniusza przez zabawę, Publicat, 2007

Jan Strelau, Psychologia, Gdańsk, GWP, 2003

Paul Dennison, Kinezjologia edukacyjna, Wydawnictwo: Międzynarodowy Instytut NeuroKinezjologii, 2003

 

Roksana Wojcieszak – trenerka efektywnej nauki w Europejskim Instytucie Edukacji Engram; pasjonatka mnemotechnik i szybkiego czytania; na co dzień prowadzi warsztaty o tej tematyce z dziećmi i młodzieżą.

Łóżka dla dzieci

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Wpisz swojeimię