Żyjemy w świecie, gdzie większość chorób jest znana i zbadana. Postęp w dziedzinie medycy sprawił, że znaleźliśmy lekarstwa nawet na śmiertelne choroby jak gruźlica, tężec czy polio. Nie musimy obawiać się zapalenia oskrzeli czy ospy, tak jak nasi przodkowie. Oczywiście nie oznacza to, że możemy bagatelizować objawy każdej choroby czy infekcji. Powikłania po niewyleczonym zakażeniu mogą doprowadzić do nieodwracalnych zmian w naszych organizmach. U osób dorosłych, które mają w pełni rozwinięty układ odpornościowy, zwykłe przeziębienie nie będzie stanowiło problemu. Organizm sam albo przy pomocy antybiotyków zwalczy wirusa odpowiedzialnego za chorobę. Ale co w wypadku niemowląt i małych dzieci? Budująca się odporność potrzebuje czasu na wytworzenie przeciwciał, które są odpowiednio silne, aby poradzić sobie z daną chorobą. Dlatego też w okresie jesienno-zimowym wiele mam ma problemy ze zdrowiem swoich dzieci. Dodatkowo wizyta w gabinecie lekarza i badania, mogą wpłynąć negatywnie na malucha. Stres, obce otoczenie czy zastrzyki, które przyprawiają najmłodszych o płacz, są uciążliwe również dla rodziców. Mówi się, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Jak zatem zapewnić dziecku odpowiednie środowisko, które jest wolne od bakterii i grzybów?
Sterylizacja butelek i smoczków do karmienia niemowląt
Najprostszą metodą stosowaną od zarania dziejów, zarówno w medycynie jak i przy karmieniu niemowląt to wyjaławianie przedmiotów, z którymi organizm ma styczność. Wirusy najczęściej dostają się do ciała drogą kropelkową czy poprzez skażoną żywność i wodę. Z kolei grzyby i bakterie wolą wilgotne i ciepłe miejsce w domach. Łatwo zagnieżdżają się, zatem w kuchni czy łazience. Proces sterylizacji pomaga zminimalizować ryzyko przeniknięcia wirusów do organizmu dziecka poprzez eliminację bakterii i grzybów w wysokiej temperaturze, a dokładnie w 100oC.
Nie jesteśmy w stanie ochronić dziecko całkowicie przed zachorowaniem, ale wyjaławianie przyborów do karmienia to dobry początek. Zmniejszy ryzyko infekcji dróg oddechowych czy zatruć pokarmowych. Zazwyczaj mamy sterylizują butelki i smoczki. To właśnie te przedmioty mają bezpośredni kontakt z młodym organizmem. Sam proces nie jest tak trudny w wykonaniu i nie wymaga dużych nakładów czasu czy pracy. Wystarczy zagotować wodę w odpowiednio dużym garnku na gazie i wrzucić tam akcesoria do karmienia. Dziesięć minut to maksymalny czas potrzebny do pełnego pozbycia się drobnoustrojów. Niestety jest to dość niewygodna metoda, ponieważ przedmioty trzeba albo samodzielnie osuszyć albo zostawić do wyschnięcia.
Zdecydowanie szybszym sposobem jest użycie specjalnego urządzenia. Sterylizator, bo o nim mowa, wyręcza rodziców od konieczności gotowania wody. Wystarczy podłączyć do prądu i ustawić odpowiednią temperaturę. Proste, prawda? Zwłaszcza, gdy można użyć sterylizatora mikrofalowego, który nie wymaga wtyczek. Wystarczy umieścić butelki i smoczki we wnętrzu pojemnika, zakryć i włożyć na 2 minuty do kuchenki mikrofalowej. Po upłynięciu wskazanego czasu, akcesoria są wolne od bakterii i w pełni bezpieczne dla zdrowia dziecka.
A co z pozostałymi przedmiotami? Spokojnie, tutaj też istnieje rozwiązanie. Jak wiadomo niemowlak jest w stanie wziąć do buzi niemal wszystko. Dlatego też większość z rzeczy takich jak sztućce, miseczki, czy gryzaki również trzeba sterylizować. Wystarczająco duży garnek powinien załatwić sprawę. Niestety trzeba się przygotować na stracony czas podczas wycierania wszystkiego do sucha. Dlatego też z pomocą przychodzi sterylizator, który posiada funkcję suszenia – możemy śmiało polecić sterylizator Mamajoo, nowej marki na polskim rynku, która w Niemczech zdobyła już zaufanie i uznanie . Urządzenie po zakończeniu sterylizacji, zazwyczaj automatycznie przechodzi w tryb suszenia, który trwa od 30 do 60 minut. Odpowiednio duży pojemnik powinien pomieścić nie tylko standardowe przybory do karmienia, ale też miseczki czy gryzaki. Większość z nich jest wyprodukowana z tworzyw odpornych na odkształcenia w wysokich temperaturach. Warto upewnić się czy dany produkt jest wolny od BPA (Bisfenolu-A), który w wysokich temperaturach uwalnia szkodliwe substancje.
Sterylizacja jedzenia
Wyjałowienie jedzenia może wydawać się nieco dziwne. Jak to jest możliwe, że w pokarmie dostarczanym dziecku są zawarte bakterie? Jak było wspomniane wcześniej zarazki potrafią znaleźć się w jedzeniu oraz wodzie. Podczas karmienia dziecka zupkami czy przecierami domowej roboty, w składnikach mogą znaleźć się szkodliwe substancje. Nie tylko bakterie, ale również pestycydy czy wzmacniacze smaku. Współczesna metody produkcyjne stosowane w rolnictwie opierają się na dodawania środków chemicznych przyśpieszających wzrost czy odporność warzyw i owoców na choroby czy insekty. Dlatego jeśli to jest tylko możliwe warto stosować składniki, które pochodzą z ekologicznych upraw. Droższe, ale bezpieczniejsze dla zdrowia dziecka. Gdy jesteśmy skazani na żywność z supermarketu musimy się liczyć z ryzykiem wystąpienia szkodliwych substancji. Chroni dziecko przed wystąpieniem problemów z układem pokarmowym, jak chociażby biegunki czy zatrucia. Aby pozbyć się zbędnych dodatków, nie trzeba od razu wyrzucać jedzenia albo poddawać go specjalnym zabiegom. Sterylizacja w pełni wystarcza. Wysoka temperatura niszczy szkodliwe substancje. Innymi słowy gotowanie na parze jest świetnym sposobem na przygotowanie zdrowego posiłku dla niemowlaka. Do tego zadania może również posłużyć sterylizator parowy. Dzięki czemu jedzenie zachowuje niezbędne składniki odżywcze dla prawidłowego wzrostu i rozwoju dziecka. Jednocześnie pozbywając się różnego rodzaju wzmacniaczy smaku czy emulgatorów. Sterylizacja jedzenia jest powszechnie znana w przetwórstwie mleczarskim, np. w przypadku utrwalenia mleka długoterminowego metodą UHT. Niszczy drobnoustroje wpływające na psucie się żywności bez straty smaku. Innymi przykładami produktów poddanych sterylizacji są, np. mięsa i wędliny czy konserwy owocowo warzywne jak fasolka czy kukurydza.