Pisanie o książkach Autorek, o których wiem, że przeczytają moją opinię jest jednocześnie wielką przyjemnością i pewnym obciążeniem. Zawsze się zastanawiam czy zostanę dobrze zrozumiana, czy moja opinia zadowoli, pomoże, zmotywuje? Oby! 😛
‘Zemsta pachnie wilkiem’ J. G. Latte wpadła mi w oczy kilka miesięcy temu, już wtedy wiedziałam, że to będzie coś po co sięgnę z ogromną ciekawością. Ale nie myślałam, że będzie mi dane raz, że poznać Autorkę, dwa… że ta nieświadomie zrobi mi prezent na imieniny 😀 z delikatnym ich wyprzedzeniem, otrzymałam swój egzemplarz ‘Zemsty’ za co ogromnie dziękuję jeszcze raz.
Ale przejdźmy do konkretów bo na to pewnie i nasza Kawomaniaczka jak i Wy czekacie 😀
Zemsta pachnie wilkiem – zostałam zaskoczona.
Spodziewałam się romansu paranormalnego, no bo sama okładka (swoją drogą, na żywo jest jeszcze piękniejsza!) obiecuje romans panny i wilka. No cóż, nie są to płonne obietnice, ale nie jest to jedyny element książki. Nawet nie dominujący.
Marta, nasza główna bohaterka, to kobieta ostra. Silna, wręcz groźna, a spotyka ją ogromna krzywda. Najgorsza jaka może dotknąć kobietę. Ale czyż los nie bywa sprawiedliwy? Odbiera coś by dać coś stokroć lepszego, bo przez tę tragedię dziewczyna spotyka Nazara. I założę się, że wiele z damskich Was w tym momencie trochę zmięknie i westchnie 😀 no bo alfa. Przystojny, męski, silny, władczy… Ale nie ja 😛 dla mnie tam inny wilk był tym najbardziej wyczekiwanym 😛
Nie jest tak, że widziałabym Martę w ramionach innego, o nie, Nazar jest dla niej idealny a ona dla Nazara 😉 i nie ma tu też trójkątów, nic z tych rzeczy 😉
Ale co do postaci… Mam kilka ale.
Marta. Może i szybko pozbierała się po gwałcie, wiem, że niektórzy mogą się dziwić, że aż tak, ale dla mnie – wyjaśnione w zupełności. Za to nie mogę przeżyć, że ona tak szybko pogodziła się z istnieniem istot ponadnaturalnych. Kobieta już nie podlotek, stąpająca twardo po ziemi a istnienie zmiennokształtnych przyjmuje tak… No bez żadnego ale. Dowiaduje się tego w okolicznościach trudnych dla siebie, zgodzę się, ale i tak mimo wszystko. Ona nie pyta, nie docieka, akceptuje. I nie jedno zdanie opisujące jej charakter, mogące tłumaczyć to szybkie przyjęcie wiadomości dla mnie to za mało 😛
Co do szybkości to też mam drugie ale. Kupowałam to tempo zakochiwania w serii ‘Miłość na kołku’ ale tutaj przy tych okolicznościach i powadze, nie dałoby się ociupinkę wolniej? 😛 Dać im czas na poznanie się, przywiązanie, nawiązanie relacji… Taka trochę miłość instant 😉
Na szczęście, że dla mnie nie wątek romansowy był tym najważniejszym i nie dla Nazara, a przynajmniej nie głównie dla niego, czytałam 😛
Bo reszta… Satysfakcjonuje. Jak pisałam jest ostro. Dzieje się dużo, dzieje się szybko, dzieje się przygodowo. Nie sposób się nudzić, nie ma kiedy zwyczajnie 😉 Bohaterowie przechodzą od sceny do sceny w pełnym pędzie i w środek akcji.
Język jest ‘mój’ lekki, płynny, może chwilami wulgaryzmy ścieliły się zbyt gęsto, ale… Też rozumiem, bo charakter bohaterki tego wymaga. W ogóle brak jest w paranormalach bohaterek jednocześnie ostrych i wręcz wulgarnych, ale jednocześnie wzbudzających sympatię. Marta trochę tę lukę wypełnia 😉
No i jeszcze muszę, no muszę! Wspomnieć o… Bieszczadach. Autorko Kochana jak ja Ci dziękuję, że to nasze Bieszczady są a nie zagranica! Jest klimat lasów, czuć dzikość przyrody, dzikość wilków, ich związek z naturą a to wszystko na bliskich sercu terenach.
Liczę na dalszy ciąg. Może już nie Marta i Nazar, ale… Aleksy 😉 tak, to dla niego szybciej mi serce zabiło. Znów lecę na rudego…
Kochana Autorko, jeszcze raz bardzo dziękuję za książkę. Za historię i za własny mój, najmojejszy egzemplarz 😉
A Wam moi drodzy, Ci którzy mnie czytacie. Polecam. Wiecie, że debiuty zawsze polecam
Autorka opinii – Sol