Do tematów wciąż powracających jak bumerang można zaliczyć kwestię autorytetów. Najczęstszym autorytetem wskazywanym przez Polaków jest papież Jan Paweł II. I nie mają tu znaczenia poglądy czy wyznawana religia. Poza Nim często wymieniani są pisarze, reżyserzy czy wybitni aktorzy. Niestety rzadziej postaci godne do naśladowania można spotkać na przykład wśród polityków.
U dzieci trudno jest wskazać autorytety jako takie, za którymi mogłyby podążać. Są to raczej postaci z bajek czy filmów. Kiedyś jednym tchem można było wymienić Supermana czy Batmana, dziś prym wiedzie przede wszystkim Spiderman. Superbohater staje w szranki z antybohaterem. Ten ostatni chce przejąć władzę nad światem lub zgładzić ludzkość. Walka trwa do ostatnich chwil, ale zawsze to ten dobry zwycięża. Dzieciom niezwykle łatwo jest utożsamić się z tym dobrym, który zazwyczaj jest wyposażony w atrybuty takie jak szybkie, latające samochody czy pajęczyny. Bardzo często superbohaterom towarzyszy jakaś tajemnica, dotycząca ich nadprzyrodzonych mocy. Stąd chyba każdy młody chłopiec marzy o tym, by stać się właśnie taką postacią. To tak pokrótce z punktu widzenia socjologa.
Dla nastolatków najczęściej autorytetami są sportowcy, piłkarze, rajdowcy. Młodzież utożsamia się również z gwiazdami rocka, raperami. Dobrze jest, jeśli ci muzycy reprezentują sobą postawę tolerancji i głoszą pozytywne hasła, wtedy na pewno łatwiej jest nam wysłać nasze pociechy na jakiś koncert czy na festiwal.
Tutaj wychodzą moje rodzicielskie troski. Patrząc na świat z punktu widzenia rodzica z niepokojem widzę przyszłość, chce uchronić swoje dziecko przed całym złem, jakie mogłoby je spotkać. Wciąż szukam jakiejś uniwersalnej metody, jak to zrobić, przecież zamknięcie dziecka w domu nie rozwiąże problemu. Dochodzę do wniosku, że największym autorytetem dla naszych dzieci powinniśmy, wręcz musimy być my – rodzice. Swoją postawą na co dzień, tym, jak siebie z małżonkiem nawzajem traktujemy, tym, jak potrafimy przyznać się do błędu, podnieść się z upadku, przytulić własne dziecko, gdy przeżywa pierwszy zawód miłosny, tym wszystkim jesteśmy w stanie ochronić nasze dziecko i nauczyć je jak postępować w życiu. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza, że niestety często bywa tak, że „autorytet” rodzica ogranicza się tylko do zakazów i nakazów, dotyczących np. drogi zawodowej czy szeroko pojętych życiowych osobistych wyborów.
W tych czasach młodzież nie ma żadnych autorytetów!!! Tylko komp i debilni koledzy. Ciekawe co z nich wyroście???