Komiks – dla zbieraczy
Kajko i Kokosz – Cudowny lek
Wstęp
Dawno, dawno temu, za górami (w liczbie siedmiu), za rzekami (tyleż) i być może, że za lasami też (siedmioma, zapewne) z cudownego źródełka płynęła cudowna woda, która cudownie leczyła wszelkie schorzenia, nawet najgorsze, jak katar czy śmierć…
Po tytułowe lekarstwo Kajko i Kokosz oraz Miluś w roli średniowiecznego Dreamlinera zostaną wysłani przez Mirmiła, którego knowania Zbójcerzy wpędziły do łoża. A ponieważ dla kasztelana każde schorzenie jest śmiertelne (w jego odczuciu), tylko cudowne środki mogą mu pomóc.
[box_light]
Cudowny lek podobnie, jak Skarby Mirmiła ukazał się w Świecie Młodych w 1981 roku pod tytułem Kajko, Kokosz i Miluś.
W albumowych wydaniach KAW-u z roku 1984 i 1988 brakowało trzech kadrów na pierwszej stronie, które usunięto, by zmieścić nagłówek z tytułem i nazwiskiem autora. Brakujący fragment przywrócono w wydaniu Egmontu w 2003 roku.
Jak wspomniano przy okazji prezentacji poprzedniego albumu, KAW wydał Cudowny lek przed Skarbami Mirmiła, których akcja dzieje się rok wcześniej.
[/box_light]
Od wydarzeń, które mogliśmy śledzić w Skarbach Mirmiła minął rok. Miluś okazał się smokiem skorym do pomocy, dbającym o higienę osobistą i o prawidłową dietę. Rozwinął też swoje umiejętności lotnicze, a przy tym i bojowe, przez co dla Zbójcerzy nastały ciężkie (tzn. cięższe niż dotąd) czasy. Hegemon i oddany mu Kapral nie ustaną jednak w staraniach, by odegrać się na Mirmile i jego poddanych. Skoro jednak ani metody konwencjonalne, ani podstępem zwabieni najemnicy nie mogą przechylić szali zwycięstwa na ich stronę, trzeba użyć środków nadzwyczajnych. Okazja nadarza się, gdy Oferma zapada na groźną chorobę, którą można wykorzystać jako broń biologiczną. Tak oto (choć nie bez problemów) Mirmiła udaje się zarazić katarem.
Niespodziewana podróż tam i z powrotem
Kajko i Kokosz na grzbiecie Milusia przylatują nad jezioro, w okolicy którego znajduje się Źródło Pochwista słynące z cudownej wody o leczniczych właściwościach. Nim jednak zabiorą się do wypełniania właściwego zadania pospieszą na ratunek uwięzionej w górskiej twierdzy białogłowie. Miluś tymczasem będzie miał własne problemy. Na tym niespodzianki się nie skończą…
Cudowny lek jest w dużej mierze opowieścią baśniową, pełną zagadek i sekretów. Tajemniczy starzec, mądra wróżka, piękna niewiasta w potrzebie i magiczne źródło to elementy typowe także dla fantasy, więc i tak można ten album traktować. Oczywiście nadal mamy do czynienia z komiksem humorystycznym, więc wszystkie te fantastyczne elementy należy traktować z przymrużeniem oka, jak zrobił to autor, Janusz Christa. Baśń musi mieć morał – więc i z tej wyciągniemy naukę: za złe uczynki czeka nas kara, dobre zostaną nagrodzone.
Dość typowo dla serii, powrót z wyprawy nie kończy albumu. Przecież Zbójcerze nie darują sobie, jeśli nie wykorzystają nieobecności najlepszych wojów Mirmiła i ich smoka. Na szczęście ci wracają na czas (nie psujemy tu suspensu, bo któż spodziewałby się innego zakończenia?).
Wszystko, co dobre dobrze się kończy – wrogowie zostają pokonani, Mirmił przestaje mirmiłować (na jakiś czas przynajmniej). Jest też nutka goryczy: każdy kiedyś musi pójść swoją drogą, nawet jeśli oznacza to rozstanie z najbliższymi. Nie inaczej jest w przypadku smoków…
Niektórzy czytelnicy mogą poczuć się zawiedzeni tym, że nawiązania do rzeczywistości ustępują w Cudownym leku miejsca aluzjom do motywów znanych z baśni. Jednak takie ujęcie, zwłaszcza w głównym wątku, zdaje się lepiej zachować klimat. Przy czym nadal nie jest to Hans Christian Andersen, ale Janusz Christa… 😉