Obserwując, jak młodzież wybiera swoich internetowych idoli, coraz częściej można odnieść wrażenie, że niebezpiecznie zbliżamy się do granicy, za którą czeka społeczeństwo pozbawione wyższych wartości. Przykładem tego trendu jest popularność takich postaci jak Jelly Frucik – tiktoker, który zdobył ogromną rzeszę fanów, prezentując kontrowersyjne i często szkodliwe treści. Mimo iż twórca ma zaledwie 19 lat, jego działania na platformach społecznościowych, w tym próby zjedzenia detergentów, przeklinanie i wyzywanie widzów, mogą wywierać destrukcyjny wpływ na młode umysły.
Zastanawia, jak to możliwe, że Jelly Frucik zdobywa tak duże uznanie, podczas gdy psychologowie biją na alarm. Twórczość taka, jak jego, demoralizuje młodzież i promuje postawy, które są nieakceptowalne społecznie. Eksperci podkreślają, że młode osoby uczą się przez obserwację, a jeśli idol promuje szkodliwe zachowania, to wzmacnia to przekonanie, że te działania są nie tylko akceptowalne, ale wręcz pożądane. Co bardziej niepokojące, część rodziców pozwala swoim dzieciom oglądać Frucika, argumentując, że „wszyscy przeklinają” lub traktując to jako rozrywkę „odmóżdżającą”. To jednak przerażające, że dorośli sami konsumują tak niskiej jakości treści, wpływając negatywnie na swoje dzieci.
Jelly Frucik, którego aktywność na TikToku śledzi ponad 700 tysięcy osób, nie tylko przeklina i obraża swoich widzów, ale także promuje niebezpieczne zachowania. W jednym z filmów próbował myć włosy Domestosem, w innym – jeść kostkę do zmywarki. Oglądają go głównie młodsze dzieci, które mogą nie zdawać sobie sprawy, że te szokujące zachowania mogą być dla nich szkodliwe. Niestety, coraz częściej brakuje granicy między tym, co zabawne, a tym, co niebezpieczne, a konsekwencje mogą być katastrofalne, szczególnie dla młodych odbiorców.
Dorośli bronią, a dzieci naśladują – gdzie leży problem?
Zaskakująco, wielu dorosłych broni Frucika, uważając, że jego treści to jedynie forma rozrywki. Niektórzy nawet przyznają, że oglądają jego filmy „dla odmóżdżenia”, co samo w sobie jest przerażające. Takie słownictwo sugeruje, że dorośli nie zdają sobie sprawy z wartości treści, które konsumują. Powinniśmy się zastanowić, czy nie lepiej zamiast „odmóżdżenia” szukać rozrywki, która faktycznie relaksuje, ale jednocześnie dostarcza wartościowych treści. Dobry film komediowy czy program rozrywkowy (kabaret) może pełnić taką funkcję, nie narażając widzów na przyswajanie złych wzorców.
Jelly Frucik nie tylko nie czuje odpowiedzialności za młode osoby, które go oglądają, ale wręcz podkreśla, że to „nie jego wina”. W jednym z live’ów powiedział: „To nie moja wina, że oglądają mnie tak młode dzieci. Nie mam na to wpływu, to rodzice powinni się martwić”. Jest to skrajnie nieodpowiedzialne podejście. Twórca doskonale wie, że ma ogromny wpływ na swoją młodą publiczność, a mimo to kontynuuje tworzenie treści, które są nie tylko szkodliwe, ale i potencjalnie niebezpieczne. Gdzie jest jego poczucie odpowiedzialności? Gdzie wyrzuty sumienia?
Matka Jelly Frucika – czy to od niej uczył się negatywnych zachowań?
Jego mama, zamiast zrozumieć krytykę skierowaną w stronę swojego syna, broni go na TikToku, wyzywając innych, którzy mają negatywne opinie na jego temat. Twierdziła, że „brzydkie komentarze wynosi się z domu, wstydźcie się”. Taka postawa nie tylko pogarsza sytuację, ale także pokazuje, że być może Jelly Frucik uczył się tych negatywnych zachowań w domu. Skoro sama jego matka reaguje wulgarnie na krytykę, nie dziwi, że jej syn prezentuje tak szkodliwe treści w internecie.
Jelly Frucik w topce Empiku i zeszyty do szkoły z negatywnym przekazem
Jelly Frucik osiągnął również sukces komercyjny. Jego książka, choć bardziej przypomina „wyklejankę” z materiałów z TikToka, przez kilka miesięcy utrzymywała się w topce sprzedaży Empiku, znajdując się w pierwszej trójce najpopularniejszych tytułów. To dowód na to, jak ogromny wpływ ma na swoich młodych fanów. Kolejnym krokiem było wprowadzenie na rynek zeszytów szkolnych z jego wizerunkiem. Jeden z zeszytów do matematyki zawiera hasło: „Dla mnie dwa plus dwa to jest 15”. Choć może to wydawać się zabawne, to stawia pytanie o granice dobrego smaku. Czy naprawdę chcemy, aby takie postawy były promowane wśród dzieci, które dopiero uczą się podstaw matematyki i logicznego myślenia?
Kontrowersyjny tiktoker stał się symbolem współczesnych czasów, w których idolami młodych stają się ludzie o wątpliwej wartości moralnej, zachęcający do ryzykownych i nieodpowiedzialnych działań. Rodzice, pedagodzy i eksperci powinni zadbać o to, by przestrzegać zasad bezpieczeństwa online, ale także budować świadomość, jak niebezpieczne mogą być takie „gwiazdy” dla młodych odbiorców.
Co mogą zrobić rodzice, aby chronić swoje dzieci?
Rodzice mają ogromny wpływ na to, jakie treści konsumują ich dzieci. To oni powinni nadzorować, co oglądają ich pociechy, szczególnie w młodym wieku, kiedy dzieci są najbardziej podatne na wpływy zewnętrzne. Ale to nie wystarczy. Kluczowe jest budowanie relacji z dziećmi, wspólne oglądanie treści, rozmawianie o tym, co widzą w internecie, oraz tłumaczenie, dlaczego niektóre zachowania są szkodliwe.
Aby chronić swoje dzieci, rodzice mogą:
- Zainstalować kontrolę rodzicielską na urządzeniach, z których korzystają dzieci. To pozwoli na filtrowanie treści i zablokowanie tych najbardziej niebezpiecznych.
- Spędzać czas z dziećmi w sieci, oglądając razem materiały i omawiając je. Ważne jest, aby nie zabraniać dzieciom korzystania z internetu, ale nauczyć je mądrego korzystania z niego.
- Rozmawiać o idolkach internetowych i tłumaczyć, dlaczego nie każdy, kto zdobył sławę, powinien być naśladowany. Warto wyjaśniać dzieciom, że sława i milionowe zasięgi nie zawsze idą w parze z wartością i dobrymi wzorcami.
Jeśli nie zaczniemy działać już teraz, nasze dzieci mogą dorastać w świecie, w którym niebezpieczni i nieodpowiedzialni twórcy tacy jak Jelly Frucik staną się normą, a nie wyjątkiem.
Zdjęcia pochodzą z TikToka
jelly frucik :), autor to stary boomer, wes sie ogarnii