Komiks – dla zbieraczy
Kajko i Kokosz – Szkoła latania
Wiosna… Nie wszyscy cieszą się z jej nadejścia, a na pewno nie zbój Łamignat, który o tej porze roku czuje dziwne osłabienie, prawdopodobnie z powodu problemów z ciśnieniem (czyżby zaraził się hipochondrią od Mirmiła?). Ale gdy jest się mężem czarownicy, wszelkie dolegliwości to błahostki. Zawsze znajdzie się magiczny dekokt czy artefakt, który odegna chorobę. Tym razem jest to magiczna fujarka, która wielkiej siły dodaje temu, kto na niej zagra. Tak przynajmniej twierdzi Jaga, a rozbójnik wypróbowawszy nadprzyrodzoną moc instrumentu na pierwszym napotkanym dziku, nie ma powodów, by jej nie wierzyć.
Skoro o głównych rolach mowa, w „Szkole latania” pojawiają się postaci, które już na stałe towarzyszyć będą naszym ulubieńcom – choć żaden z nich takiego towarzystwa na pewno sobie nie życzył. Cóż, Kajko i Kokosz przeżywali takie przygody, jakie napisał im Janusz Christa – w przeciwieństwie do innych komiksowych bohaterów (na przykład Tytusa) kontakt z ich Stwórcą (czyli scenarzystą i rysownikiem) był zawsze jednostronny – z tego, przynajmniej, co widać w kadrach komiksu.
Nowe ważne postaci, o których mowa to Zbójcerze, na czele których stoi Hegemon zwany Krwawym. Ci rycerze-rozbójnicy, którzy zabierają bogatym, a rozdają sobie (tzn. kiedy cokolwiek im się uda), już na zawsze zostaną zapamiętani jako główni wrogowie Kajka i Kokosza. Choć przecież czytelnicy spotykają się z nimi dopiero teraz… Może nie warto było wspominać o nich wcześniej, gdy mirmiłowianie mieli ważniejsze sprawy na głowie, zaś starania Zbójcerzy były wyjątkowo żałosne?
A może to rycerze Czarnego Trójkąta (znani ze Złotego pucharu), a raczej to, co z nich zostało, przegrupowali się i pod nowym sztandarem i przywództwem postanowili kontynuować swój bandycki proceder? Kto wie, ale w takim razie zrobili to raczej potajemnie – bo o tym chyba ktoś wspomniałby wcześniej?
[box_info]
Profesji rycerzy-rozbójników nie wymyślił bynajmniej Janusz Christa. Na obszarze Niemiec grasowali w XIII w. i później tzw. raubritterzy, czyli rycerze rabusie, którzy napadali na karawany kupieckie podążające szlakami handlowymi, a nierzadko także na chaty chłopów. Podobni im zbóje działali we Francji (XIV w.) i Anglii (XV w.). Również na terenach dzisiejszej Polski można było spotkać raubritterów, głównie na Śląsku. Najsłynniejszym z nich był Christoph von Reisewitz, zwany Czarnym Krzysztofem, żyjący na przełomie XV i XVI wieku.
O śląskich raubritterach (w tym i o Czarnym Krzysztofie) można przeczytać m.in. w przewodniku po Ziemi Kłodzkiej Waldemara Brygiera i Tomasza Dudziaka dostępnym w Google Books, barwnie opisuje ich także Andrzej Sapkowski w swojej Trylogii husyckiej (to oczywiście fikcja literacka, ale oparta na faktach historycznych).
[/box_info]
Skądkolwiek by się Zbójcerze nie wzięli, do Mirmiłowa wkroczyli z przytupem, choć w przebraniu. Aczkolwiek początkowo zdawało się, że zamiar szybkiego podboju (blitzkrieg?) za sprawą poddanych Mirmiła spali na panewce, to Hegemon miał w zanadrzu plan rezerwowy, a który to plan właśnie doprowadził (czy też wyprowadził) naszych bohaterów do tytułowej szkoły.
By nie zdradzać zbyt wiele tym, którzy Szkoły latania jeszcze nie czytali, powiemy jeszcze tylko, że Mirmił podąży za swym marzeniem, dzięki czemu Kajko i Kokosz zobaczą świat z zupełnie innej perspektywy, a zmagania z agresywnymi rycerzami przybiorą nieoczekiwany obrót. Otrzymamy też kolejny dowód na to, że Mirmił potrafi nie tylko biadolić, ale może dorównać walecznością swoim najlepszym wojom. Choć akurat w odwagę jednego z nich można będzie przez chwilę zwątpić…
[box_light]
Ta część serii po raz pierwszy ukazała się w Świecie Młodych w 1975 roku jako Kajko i Kokosz.
Dzięki temu, że gazeta ta miała zasięg ogólnopolski nasi bohaterowie dali się wreszcie poznać szerszemu gronu czytelników. Tytuł Szkoła latania pojawił się dopiero w pierwszym wydaniu albumowym. Wydanie to (Szkoła latania/Wielki turniej, KAW – 1981) miało postać dwóch albumów w jednej oprawie drukowanych przeciwstawnie, z własnymi okładkami.
Ponadto zawierało ono dodatki w postaci czarno-białych rysunków do powiększenia i pokolorowania (podobne atrakcje znajdziemy też w późniejszych wydaniach: KAW-u z 1986 i 1988 roku oraz Zespołu z roku 1990. Należy także wspomnieć, że w wyd. I możemy przeczytać przedmowy Janusza Christy do Szkoły latania i Wielkiego turnieju.[/box_light]
W Szkole latania mamy dwie ważne nowości: pojawiają się Zbójcerze, a Mirmił od tej pory jest nazywany kasztelanem, nie księciem (czym sobie zasłużyl na degradację, nie wiadomo). Od tej pory kasztelan Mirmił, Hegemon, Kapral i Oferma będą nam towarzyszyć wraz z Kajkiem i Kokoszem. Także magia zdaje się zadomawiać na kartach serii, choć opowieść zaczyna się od artefaktu pozornie tylko magicznego. Smoka jeszcze nie spotykamy, ale o fantasy możemy tu już śmiało mówić.
Ale przede wszystkim jest to przygodowa i humorystyczna historia, którą z przyjemnością się ogląda i czyta. Znowu też możemy pobawić się w wyłuskiwanie aluzji do naszej rzeczywistości (sama tytułowa szkoła jest już takim odwołaniem).
Lelum Polelum, naprawdę fajnie jest polatać z Kajkiem, Kokoszem i Mirmiłem!