Przeglądamy gry, gramy w przeglądarce
– Forge of Empires
Wstęp
Rozwój technologii sprawia, że gry wyglądają coraz lepiej, mają coraz ciekawsze możliwości, ale też wymagają od nas inwestowania w sprzęt komputerowy za coraz większe pieniądze. Gdy chcemy zagrać online, poza kupnem gry czy ściągnięciem klienta, musimy zaopatrzyć się w łącze internetowe na tyle szybkie, by granie było nie tylko komfortowe, ale czasem w ogóle możliwe.
Alternatywą są gry przeglądarkowe. Aby zagrać w tego typu grę wystarczy posiadać konto e-mail, przy pomocy którego zarejestrujemy się i oczywiście przeglądarkę internetową (w zasadzie dowolną, choć w zależności od gry, różne mogą być preferowane).
Wykuj swoje imperium
Jedną z nowszych gier przeglądarkowych (nadal w wersji beta) jest Forge of Empires firmy InnoGames, znanej między innymi z takich produkcji, jak Plemiona, Grepolis czy The West. Podczas, gdy większość gier na przeglądarkę ma dość prostą, „statyczną” grafikę, FoE dzięki zastosowaniu technologii Flash do złudzenia przypomina tradycyjną grę video – budynki są bardzo zróżnicowane, szczegółowe, animacje zaś na tyle złożone, że nasze miasto „żyje” i naprawdę cieszy oko. Gra jest także w pełni udźwiękowiona, słyszymy odgłosy miasta, wydawanym przez nas poleceniom (kliknięciom) towarzyszą różne dźwięki dla różnych rodzajów budynków, w tle słychać również całkiem przyjemną melodię, która zmienia się, gdy rozpoczynamy bitwę.
Rozpoczęcie gry i podstawowa rozgrywka nie są niczym specjalnie trudnym. System misji na początku działa także jak tutorial, ustawienie kursora nad budynkiem czy elementem menu wyświetla podpowiedź.
Pod wieloma względami FoE podobna jest (również wizualnie) do klasyków strategii czasu rzeczywistego, jak choćby Age of Empires. Naszym zadaniem jest rozbudowanie miasta od poziomu prymitywnej wioski poprzez kolejne epoki do czasów kolonialnych, a wkrótce do epoki kolonialnej.
Tu trzeba wyjaśnić jedną rzecz – w Kuźni imperiów tak naprawdę wykuwamy jedno miasto. Choć w końcu rozwinie się ono w prawdziwą metropolię, to daleko poza jej granice nie wyjdziemy.
Tutaj możecie znaleźć poradnik do gry, który zawiera wskazówki dotyczące zarówno podstaw, jak i bardziej zaawansowanych aspektów rozgrywki w Forge of Empires.
Zaczynając epoce kamiennej mamy do dyspozycji pole o wymiarach 16×16, a na nim ratusz, chatkę oraz kilka drzewek. Na tym obszarze będziemy stawiać różnego typu domy mieszkalne dostarczające monety, budynki produkcyjne, które dostarczają zaopatrzenie i artykuły, budynki militarne, gdzie możemy rekrutować wojsko oraz budowle kulturowe i upiększające, które dają zadowolenie mieszkańców (dzięki niemu produkcja zasobów może być zwiększona lub zmniejszona). Wszystkie budowle (z wyjątkiem „ozdobników”, jak drzewa czy różne pomniki) potrzebują połączenia drogą z ratuszem. Sztuką jest odpowiednie wykorzystanie dostępnego terenu, by optymalnie rozmieścić na nim wszystkie budowle (przy możliwie małej ilości ścieżek). Z czasem obszar pod rozbudowę będziemy mogli powiększyć kupując tzw. „rozszerzenia terenu” (kwadraty 4×4) dzięki podbijaniu nowych terenów na mapie świata, rozwijaniu nowych technologii, zdobytym w bitwach z innymi graczami punktom czy też płacąc za nie diamentami (o tej walucie nieco dalej).
Pozyskiwanie pieniędzy, wyrobów czy zaopatrzenia rozwiązano w ten sposób, że decydujemy, jak często mamy zbierać produkty – po określonym przez nas czasie klikamy odpowiedni budynek, dobra wylądują w naszym skarbcu, a produkcję będzie można wznowić.
I tu właśnie pojawia się nasz główny przeciwnik w grze Forge of Empires (występujący również w innych grach online). Tym wrogiem, z którym przyjdzie nam zmierzyć się w obu wymiarach, realnym i wirtualnym, jest bowiem czas.
Tempo rozwoju naszego miasta w dużej mierze zależy od tego, jak często będziemy do niego zaglądać, by wydać polecenia naszym poddanym (czytaj: kliknąć odpowiedni budynek, by rozpocząć produkcję). Im krótsze zlecane terminy, tym większy przyrost dóbr. Możemy np. wybrać, by Kozia farma wytworzyła 5/6 sera i po 8 godzinach zebrać 540 sztuk zaopatrzenia, ale kiedy zdecydujemy się zbierać „plon” co 15 minut, to w ciągu tych samych 8 godzin zgromadzimy 880 sztuk zaopatrzenia. Tak więc „terminy” w grze musimy skoordynować z czasem, którym dysponujemy w świecie rzeczywistym.
Nieregularne i rzadkie odwiedziny w naszym „imperium” grożą także utratą wyprodukowanych towarów. Może tak się stać na dwa sposoby: po pierwsze – jeżeli nie zbierzemy produktów odpowiednio szybko po ich wytworzeniu (okres ten jest tym dłuższy, im dłużej były wytwarzane), ulegną one zepsuciu; po drugie – budynek z wytworzonymi a nie zebranymi produktami może zostać splądrowany przez gracza, który napadnie nasze miasto i pokona naszą armię. O ile ten drugi przypadek jest sensowny (z pewnym zastrzeżeniem co do obrony), to z drugim jest już pewien problem… Bo to, że zebrane owoce zgniją po jakimś czasie, to zrozumiałe, ale co stanie się z garnkami?
Do czego w ogóle potrzebne jest zaopatrzenie i przetworzone produkty? Otóż aby zlecić produkcję jakiegoś artykułu musimy „zapłacić” właśnie zaopatrzeniem (i monetami), tak samo płacimy za budowle, w których te materiały są wytwarzane. Aby możliwa była budowa takiej manufaktury, musimy opracować odpowiednią technologię – za co płacimy odpowiednią ilością monet i/lub zaopatrzenia i/lub materiału (materiałów). Żeby było jeszcze ciekawiej – w grze zdobywamy kolejne terytoria, na mapie świata: podbijając je militarnie lub „wykupując” za podaną cenę w przetworzonych z surowców materiałach. Poszerzanie swojego imperium przynosi dwojaką korzyść: zdobycie kolejnego sektora kolejnej krainy nagradzane jest monetami i zaopatrzeniem, a nagrodę główną stanowi wspomniane rozszerzenie terenu, wieża, dzięki której możemy podejrzeć i uczestniczyć w starciach PvP (czyli z innymi graczami) lub złoże surowca, które zwiększy produkcję danego materiału – np. zdobywając kraj ze złożami rud żelaza, zyskamy możliwość zwiększonej produkcji żelaza.
Jeśli chodzi o „drzewko technologiczne”, jest ono niestety bardzo liniowe. Szczególna specjalizacja (np. rozwój militarny czy ekonomiczny) nie jest możliwa, choć w dalszych epokach do pewnego stopnia możemy wybrać jedną ze ścieżek, tyle, że do przejścia do następnego rozdziału w dziejach i tak musimy rozwinąć większość technologii.
[toc]Multiplayer – czy rzeczywiście?
Zasadniczą cechą (zaletą) gier online jest to, że możemy w nich zmierzyć się z innymi graczami. Kto raz spróbował PvP, ten wie, że jest zupełnie inne doświadczenie niż walka ze sztuczną inteligencją.
Kiedy rozpoczynamy grę w Forge of Empires u dołu ekranu zobaczymy pasek z awatarami naszych sąsiadów (graczy, którzy rozpoczęli grę w tym samym mniej więcej czasie). OK, myślimy, będzie z kim pograć, powalczyć, pogadać. Szybko niestety zorientujemy się, że nasz entuzjazm był przedwczesny. Interakcja z innymi graczami to dwie rzeczy: wzajemna pomoc lub współzawodnictwo (walka). Współpraca to handel materiałami (przetworzonymi surowcami), niekoniecznie pomiędzy graczami zrzeszonymi w tej samej gildii, restauracja i motywacja budynków (raz na dobę możemy kliknąć budynek kulturowy lub produkcyjny danego gracza, aby zwiększyć zadowolenie mieszkańców miasta lub produkcję zaopatrzenia). Możemy również pomagać przy wznoszeniu „Pereł Architektury” – specjalnych budynków (jak np. Koloseum), które dają właścicielowi określone bonusy, a nam nagrodę za pomoc w ich budowie (medale, plany budowli do wykorzystania w konstrukcji własnej „perły” i punkty rozwoju). Wspólna rozbudowa miasta została rozwiązana w miarę przyzwoicie, ale walka jest już całkowitą pomyłką. Tak naprawdę atakując innego gracza, nie będziemy walczyć z nim, ale ze sztuczną inteligencją sterującą jednostkami, które przeciwnik wystawił jako armię broniącą się. Analogicznie – kiedy jesteśmy atakowani, nasza rola w obronie sprowadza się jedynie do wyboru jednostek, które mają się oprzeć najazdowi (co trzeba zrobić z wyprzedzeniem). Nawet kiedy jesteśmy akurat zalogowani w grze i aktywnie w niej uczestniczymy, nasza obrona odbywać się będzie w tle, a my dowiemy się o jej wyniku od „herolda”, którego portret pojawi się po jej zakończeniu. Szkoda naprawdę, że walkę potraktowano w ten sposób, tym bardziej, że pomysł zapożyczony z Heroes of Might and Magic, a więc mapa taktyczna podzielona na heksy, system turowy, wykorzystanie terenu itp., mógł stanowić jeden z ciekawszych elementów gry. Tymczasem oglądamy „retrospekcję” z pola bitwy klnąc pod nosem na Sztuczną Inteligencję, która faktycznie jest sztuczna, ale inteligentna już tylko z nazwy.
To, że po wygranej bitwie możemy splądrować 1 (słownie: jeden) budynek przelewa tylko pełną już czarę goryczy…
Jeśli już mówimy o interakcji, kilka słów krytyki należy się komunikacji między graczami. O ile „prywatne wiadomości” między dwoma graczami są w miarę funkcjonalne, o tyle czat i forum potraktowano jak mało potrzebny dodatek: są niewygodne, nieczytelne. Ponadto kiedy gramy na kilku światach, mamy problem w zorientowaniu się, z którego z nich pochodzi dana wiadomość – czat jest wspólny dla wszystkich światów.
Darmowa gra online…
Ktoś powie: OK., gra jest darmowa, nie można mieć topowego produktu, kiedy się zań nie płaci. Pewnie, do pewnego stopnia można się z tym zgodzić. Ale Forge of Empires oferuje również płatne opcje, które jednak nie do końca niwelują wszystkie wspomniane niedogodności. Z drugiej strony także i w tej grze spotykamy się z kwestią, która w przypadku darmowych gier MMO zdaje się być najbardziej kontrowersyjną. Chodzi mianowicie o przepaść, jaka dzieli graczy „darmowych” od tych, którzy inwestują w rozgrywkę realne pieniądze.
„Już” za 22,49 złotych możemy kupić 300 diamentów, za 356,59 złotych aż 13 000 diamentów. Biorąc pod uwagę fakt, że ceny dla zarabiających więcej Niemców są podobne, cennik ten nie wydaje się już taki atrakcyjny. Jeżeli jednak już Polaka stać na zakup tych cennych kamyków, zdobędzie on znaczącą przewagę nad konkurencją. Przyspieszy produkcję, zakupi brakujące materiały (przez co przyspieszy rozwój technologiczny, szybciej podbije nowe prowincje), zdobędzie nowe plany pereł Architektury, a zwłaszcza zakupi budowle i technologie niedostępne za darmo (efektywniejsze i zajmujące mniej miejsca). Ogólnie – mniejszym wysiłkiem, w krótszym czasie (szybciej i spędzając mniej czasu przed monitorem), zostawi pozostałych, „niepłacących” graczy, daleko w tyle. Czy jest to fair? Zależy, w której grupie się znaleźliście…
Niewielkie ilości diamentów można co prawda zdobyć wykonując niektóre misje specjalne. Inny sposób to „zarabianie” poprzez system SponsorPay – wypełnianie ankiet, pobieranie aplikacji, zakupy internetowe, itd. Wszystko to jednak dostarcza ilości diamentów, która kurczy się szybko.
Jeśli mowa o „zadaniach specjalnych”, należy dodać, że jest ich więcej (i są… jeszcze bardziej specjalne ;)) w szczególnych okresach w roku. Dodatkowe zadania były dostępne np. w czasie świąt Bożego Narodzenia, a ostatnio zaś mieliśmy do wykonania questy związane z Walentynkami, w których pomagaliśmy najsłynniejszym kochankom, Romeo i Julii.
Najlepsze dopiero przed nami?
Opisane wyżej wady Forge of Empires nie powinny mimo wszystko zniechęcać do zagrania w nią. Nie tylko plusów jest wiele więcej niż minusów, ale pamiętajmy też o tym, iż jest to jeszcze wersja beta gry i należy się spodziewać, że twórcy wezmą sobie do serca liczne uwagi użytkowników, jakie m.in. można znaleźć na forum, i dopracują słabsze aspekty oraz wyeliminują (coraz to mniej liczne) błędy.
Przydatne linki
www.forgeofempires.com – tutaj zakładamy konto, by zacząć grę;
Encyklopedia FoE – Wikia FoE, po angielsku. Podajemy link do tej wersji, ponieważ mimo, że obie są nadal rozwijane, to polska jest niestety o wiele mniej rozbudowana;
Forum – warto zarejestrować się na forum gry, by móc wymieniać się doświadczeniami z innymi graczami, znaleźć tu można wiele przydatnych informacji na temat Forge of Empires;
forgestats.net – fanowska strona pełna bardzo przydatnych narzędzi, jak symulator miasta (dzięki któremu można zaplanować układ, jak i wydajność naszej metropolii), tutaj też można znaleźć tabele z zestawieniami jednostek militarnych, surowców, itp. Dostępna po angielsku i czterech innych językach, niestety nie po polsku.
Autorze, świetnie napisane. Gram i czasem skuszę się na wydanie kasy na diamenciki!
Też gram. Niezłe opracowanie.