Jan Nepomucen Potocki to postać niezwykle barwna – pisarz, badacz i podróżnik. Pierwszy Polak, który odważył się na lot balonem ( choć podobno pierwszym zdobywcą przestworzy w naszym kraju był kotek księżnej Czartoryskiej o imieniu Filuś – nie przeżył jednak biedaczek tej ekstrawaganckiej podróży ). Pionierem pasażerskich pokazów balonowych w Polsce był Francuz Jean Pierre Blanchard. To właśnie on wystartował 10 maja 1789 roku w Warszawie, z ogrodu Vauxhall, a po czterdziestu pięciu minutach lotu wylądował w Białołęce – całe siedem kilometrów od miejsca startu. Ekscentryczny hrabia nie mógł sobie odmówić takiej przyjemności. 14 maja 1790 roku z ogrodu pałacowego Mniszków wzniósł się w przestworza. Na pokładzie balonu był oczywiście obecny także sam mistrz Blanchard, ale Potocki zabrał w tę podróż również swojego służącego, Turka Ibrahima i ulubionego białego pudla. Podniebna wyprawa trwała całe trzydzieści minut i zakończyła się pomyślnym lądowaniem na warszawskiej Woli.
Ale od początku…. Jan Nepomucen Potocki herbu Pilawa urodził się 8 marca 1761 roku w Pikowie na Podolu. Był arystokratą z krwi i kości po ojcu – synu krojczego wielkiego koronnego i matce, Teresie Potockiej, z domu Ossolińskiej. Edukację już od siódmego roku życia zdobywał za granicą – w Szwajcarii i Francji. W latach 1784 – 1798 wiele podróżował. Na trasie jego wędrówek znalazły się miedzy innymi: Maroko, Hiszpania, Egipt, Holandia, Kaukaz czy Dolna Saksonia. Zapiski z tych wojaży zostały częściowo przetłumaczone przez Juliana Ursyna Niemcewicza i wydane w tomie pod prostym tytułem – „Podróże”. Potocki w swych zapiskach prezentuje się nie tylko, jako odważny i ciekawy świata wędrowiec. To także ktoś o zapędach naukowych. Znajdziemy tam rozważania na tematy polityczne, religijne czy obyczajowe, związane z aktualnie odwiedzanym zakątkiem świata. Opisuje architekturę napotkanych na swej drodze miejscowości, stroje noszone przez mieszkańców, ich obyczaje a nawet sposób mówienia.
Potocki był na pewno człowiekiem, który nie potrafił się nudzić. Podczas pobytu w kraju miał zajętą każdą chwilkę. A to trzeba było stawić się na obrady sejmu ( w 1788 roku został posłem na Sejm Wielki, a to dojrzeć okiem właściciela pracę Drukarni Wolnej, w której zajmował się redagowaniem tygodnika omawiającego sejmowe dyskusje, a to spotkać się z dyskutantami w w siedzibie Towarzystwa Przyjaciół Nauk, którego był członkiem od 1803 roku. Każdy dzień był spędzony pracowicie. Jakby tego było mało, brał także udział w misji dyplomatycznej do Chin (troszkę nieudanej, ponieważ posłowie na miejsce nie dotarli – brak było zgody chińskich władz).
Śmierć arystokraty owiana jest tajemnicą. W grudniu 1815 roku Potocki popełnia samobójstwo. Podobno pisarz uwierzył, że zamienia się w wilkołaka i dlatego zastrzelił się używając srebrnej kuli (jak mówi legenda – własnoręcznie utoczonej z samowaru).
Tyle o autorze.
Historia powieści, którą napisał jest równie ciekawa. Tylko dociekliwy poszukiwacz faktów wie, że tak naprawdę Potocki był autorem ponad trzydziestu dzieł. Nawet w miarę wykształcony czytelnik słysząc nazwisko naszego arystokraty, wymieni bez zająknięcia RĘKOPIS ZNALEZIONY W SARAGOSSIE. Potem raczej zamilknie przekonany o swej wyjątkowej wiedzy. Faktem jest, że RĘKOPIS prześciga wszystkie dzieła autora. Z tego też powodu wybija się na plan pierwszy jego twórczości.
Każdy, kto ma podać przykład powieści szkatułkowej czy to na egzaminie maturalnym, czy w błyskotliwej rozmowie ze znajomymi – sięga po RĘKOPIS właśnie. Cóż to za dziwowisko ta kompozycja szkatułkowa? Słownik podaje, że jest to:
Układ fabularny wielostopniowy, w którym narrator główny tworzy swą opowieścią ramę fabularną. W jej obrębie pojawiają się postacie będące narratorami innych fabuł, z których również wyłaniają się kolejne opowieści następnych uczestników zdarzeń.
To tylko w ramach krótkiego przypomnienia. Właściwie po to, aby uświadomić czytelnikom trudność kompozycyjną dzieła napisanego w ten sposób.
Akcja RĘKOPISU ZNALEZIONEGO W SARAGOSSIE rozgrywa się w ciągu sześćdziesięciu sześciu dni 1739 roku, w Hiszpanii. Dokładnie w górach Alpuhary, gdzie w podziemiach starej kopalni złota ukrywa się sztab mauretańskiego rodu Gomelezów. To właśnie oni chcą pozyskać przychylność młodego kapitana gwardii królewskiej – głównego bohatera powieści -Alfonsa von Wordena. Nie będę opowiadać treści dzieła, musicie zmierzyć się z nim sami. Zresztą wobec wielości wątków (jak to w powieści szkatułkowej) nie byłoby to do końca możliwe. Ku zachęcie powiem jednak, że Alfons podczas swej wędrówki trafia na przykład do gospody nawiedzonej przez złe duchy, spotyka tajemniczego pustelnika, podróżuje z cygańskim taborem…
RĘKOPIS jest gatunkową mieszaniną powieści fantastycznej, romansowej, powiastki filozoficznej. Znajdziemy tutaj wątki spirytystyczne i kabalistyczne, ale także stricte religijne. Alfons von Worden to człowiek z krwi i kości, który porusza się pośród wisielców, zjaw, upiorów, któremu w końcu nie obca będzie magia i siły tajemne.
Ciekawostką jest fakt, że tak naprawdę nie istnieje kompletna wersja dzieła Potockiego. Pierwsze wydanie powieści zawierające relację z trzynastu dni miało miejsce w 1805 roku. Oczywiście opublikowano je po francusku i w niewielkiej liczbie egzemplarzy. Druga wersja utworu ukazała się drukiem w 1813 roku, w Paryżu i zawierała relację z czterdziestu dni przygód Alfonsa von Wordena. Całość – to rok 1847.
Pierwszego polskiego tłumaczenia powieści dokonał w 1847 roku Edmund Chojecki. Niektórzy badacze literatury podejrzewają, że dopisał on pięć dni… To oczywiście nie jedyne tłumaczenie. Za powieść Potockiego skutecznie zabierali się: w 1917 roku – Jan Lorentowicz i w 1958 – Roger Caillois.
Wielkim wydarzeniem kulturalnym okrzyknięto filmową adaptację RĘKOPISU w reż. Wojciecha Jerzego Hasa, z muzyka Krzysztofa Pendereckiego. Alfonsa von Wordena zagrał tam Zbigniew Cybulski, Eminę – Iga Cembrzyńska, a tajemniczego don Pedro Velasqueza – Gustaw Holoubek.