Jeszcze jedna z książek, które młody czytelnik powinien obowiązkowo mieć w swojej biblioteczce. UCHO OD ŚLEDZIA to opowieść o perypetiach kilku rodzin mieszkających w Warszawie, w zrujnowanej kamienicy (akcja toczy się w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku). Nie jest łatwo. Kiedyś był to rozległy budynek z pięknymi mieszkaniami. Dziś zostało tylko jedno, na piętrze. Wcześniej mieszkała tam tylko pani Szafrańcowa – teraz musi się tu zmieścić pięć rodzin! Jest wspólna kuchnia, łazienka, a namiastkę intymności dają pokoje, w których mieszkają poszczególni lokatorzy. Nie oszukujmy się, dzisiejsza młodzież nie wyobraża sobie egzystencji w takich warunkach. Jednak nasi bohaterowie wierzyli, ze niedługo wszystko się zmieni i dzielnie radzili sobie z rzeczywistością. Z radością obserwowali, jak ich miasto się zmienia. Już na samym początku powieści pan Piotrowski wspomina o rozpoczęciu rekonstrukcji Zamku Królewskiego.
Kim są bohaterowie tej powieści. Oprócz państwa Szafrańców w kamienicy mieszka rodzina Piotrowskich z dwójką niesfornych synów, uczniów szkoły, w której uczy kolejna lokatorka – pani Tołłoczko. Dalej mamy pielęgniarkę, panią Anielę i pana Czernika (podobno potrafił wszystko naprawić w trzy minuty). Każdy zajmuje się swoja pracą – a to w biurze, a to w szkole czy szpitalu. Tylko państwo Szafrańcowie całe dnie spędzają w domu, są emerytami.
Jest ciasno, każdy marzy o większym mieszkaniu, gdy nagle, pewnego dnia, na progu pokoju pana Czernika, pojawia się jego siostra Jadzia z synem. I okazuje się, ze ze względu na sytuacje domową Michał (bo tak miał na imię chłopiec) zostanie u wujka na stałe. Ale to jeszcze nic. Do pani Tołłoczko przyjeżdża jej mała kuzynka, Agnieszka. Wśród męskiego grona dziecięcych bohaterów pojawia się dziewczyna. I to ładna. Oj, chyba będą kłopoty…
Co się działo od tego momentu w kamienicy, musicie przeczytać sami. Mogę wam jednak zdradzić, że jest to wspaniała historia o przyjaźni i odpowiedzialności. O tym, jak człowiek potrafi się zmienić niezależnie od okoliczności, ale i o tym, że nie wolno oceniać ludzi powierzchownie. Taki Michał – uszczypliwy, złośliwy i czasami nawet okrutny w swych słowach, doczeka się zaskakującej reakcji ze strony tych, którym dokuczał.
Wiele w tej książce także humoru. Do dziś rozbawia mnie wypracowanie z języka polskiego, którego autorem był właśnie Michał. Temat brzmiał: ‘’Z wizytą u kolegi’’. Chłopiec napisał po prostu, że kolegi nie było w domu. Jak się domyślacie pani Tołłoczko, która sprawdzała wypracowanie nie była zadowolona i nie rozbawiło jej poczucie humoru tego urwisa.
Warto sięgnąć po tę powieść jeszcze z jednego powodu. W naturalny sposób obserwujemy życie mieszkańców powojennej Warszawy. Źródłem nie są podręczniki , ale zwyczajne troski (i radości) ludzi zmagających się z czasem, żalem i nadzieją na coś lepszego w niedalekiej przyszłości. Tak najlepiej poznaje się historię.
A! I jeszcze na koniec – jeśli lubicie szperać w stertach zakurzonych książek w antykwariatach (a to naprawdę wielka przyjemność), namawiam do poszukiwania wydania UCHA OD ŚLEDZIA z ilustracjami GWIDONA MIKLASZEWSKIEGO.
Autor © : Beata , napisz do autora : email